sobota, 10 września 2016

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Ironia losu post o kolejnych nieprzyjemnościach związanych z chemia, muszę pisać wtedy kiedy czuję ŚWIETNIE! Chociaż może to i dobrze.
Beznadziejne po chemii jest to, że w sumie nie wiadomo co Ci się stanie haha. Za pierwszym razem miałam zapalenie w buzi. Za drugim ciężej mi było psychicznie przez wyjście koleżanek. Za to przyjście uciążliwej współlokatorki, do tego nie było mojego lekarza prowadzącego. Człowiek się wtedy czuje bardzo niepewnie!
 Teraz za trzecim razem dzień po chemii miałam badania zębów. Pantogram. Trzeba było stanąć  sobie przy maszynce, głowa miedzy wystającymi z góry pachołkami. Przygryźć wystający żółty patyczek zębami. Pachołki sie zaciskały utrzymując Ci głowę w bezruchu, chwila z zamkniętymi oczami  i zdjęcie zrobione. Proste, co nie? Na każde takie badanie przychodzi po nas jakiś Pan. Pan spytał się mnie na początku czy dam radę iść. NO ALEŻ OCZYWIŚCIE ! JA NIE DAM RADY ? Doszłam, bez problemu. Trochę trzeba było przejść po schodach i jak już byłam na szczycie to czułam lekki niepokój,  o którym powiadomiłam swojego Pana. Postałam chwile i czułam się w sumie okej. Weszłam, siadłam, po chwili Pani prowadząca badanie poprosiła mnie o wstanie i podejście do maszyny. I niestety, ale nie podołałam tym prostym czynnościom, które miałam zrobić podczas badania, bo sobie na chwilę zemdlałam! Na szczęście mój mądry Pan stał pod drzwiami i czekał, bo wiedział, że coś się święci. Bardzo sie przejął, co tak ujęło moje serce, że na pewno dostanie czekoladę. Pan i Pani położyli mnie na podłodze, podnieśli nogi. Poczekaliśmy chwilę, aż mi przejdzie i dawaj drugi raz, tym razem na krzesełku żeby nie padła. HA HA! Tak zaśmiał mi się w twarz mój organizm i po chwili znowu leżałam z nogami w górze. Na szczęście do trzech razy sztuka. Badanie udało się wykonać, a ja miałam swoją pierwszą w życiu przejażdżkę na wózku. Nie, nie było fajnie. Po tych przygodach przyszedł czas na odebranie mi kolejnego. Zmysłu wzroku. Siedzę w szpitalu z książkami, szydełkiem, słownikiem, gazetami, komputerem i nie mogę nic z nimi zrobić. Damn. Zapalenie spojówek to okropny dziad, gorszy od zapalenia w buzi. Wzrok zwrócono mi po dwóch dniach spania, za to odebrano wkłucie. Na szczęście to akurat pikuś. Nowiuteńka 16 centymetrowa rurkeczka wbita żyłę pod obojczykiem, ale przyznam wygodna. Miałam narazie 5 i polecam bardziej niż wenflony!
Na tym moje złe dni się skończyły. Przetrwałam. I jest super! Dzisiaj był dobry dzień. Dowiedziałam się, że przeszczep będzie jakoś 5 października, wiec będę miała, aż 2 tygodnie wolnego. Dostałam od Mamy kinder bueno, któro smakuje jak kinder bueno. W przeciwności do 3 bita, kolejny skutek uboczny chemii. I bardzo ważna rzecz zrodziły się we mnie dwa nowe marzenia. Jedno to pojechanie na wyprawę i zobaczenie 7-miu cudów świata. Drugie kupienie busa i pojechanie w świat z ukochanym i.. zobaczymy! Niestety rodziny na razie nie będę mogła mieć, będę po studiach, więc po co siedzieć na tyłku skoro można coś przeżyć! Życie jest piękne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz